Przeskocz do treści

Dlaczego tak trudno mówić o seksualności?

Z cyklu: Moim zdaniem….

Zuza Wierzbicka

Seksualność człowieka jest integralnym i niezbywalnym elementem jego rozwoju. Proces rozwoju seksualnego człowieka trwa całe życie oraz ma odbicie we wszystkich sferach funkcjonowania (biologicznym, psychologicznym i społecznym). Każdy etap posiada swoją  specyfikę, dlatego od urodzenia powinna być wdrażana edukacja dostosowana do danego okresu rozwojowego. Nie tylko dzieci, ale rodzice powinni być objęci takimi oddziaływaniami. Własna seksualność, jej konsekwencje w rozwoju i funkcjonowaniu niejednokrotnie mogą powodować poczucie wstydu, lęku czy nawet niesmaku, czego trudno jest uniknąć. 

W Polsce wielu młodych ludzi nie zna podstawowych zagadnień z zakresu seksualności człowieka lub wiedza ta jest fragmentaryczna, silnie ideologizowana, nasycona stereotypami i uprzedzeniami. „Siedzę” w Internecie wystarczająco długo i dużo, ale  to, co czasami czytam, mocno mnie zadziwia: 15-latkowie, którzy dziwią się, że aktywność seksualna bez stosowania metod antykoncepcyjnych może doprowadzić do nieplanowanej ciąży: „Od pierwszego razu nie zachodzi się w ciążę” – chciałoby się pomyśleć, że to tylko kawał, a jednak rzeczywistość. Dziewczyny, a nawet kobiety, które nie potrafią odróżnić pochwy od waginy czy macicy (!). Ostatnio słyszałam w autobusie rozmowę dwóch kobiet (wydawałoby się, że około 30 lat). Jedna przyznała się, że dopiero gdy miała 21, dowiedziała się, że krew menstruacyjna nie wypływa z cewki moczowej. Gdy byłam w liceum, moja koleżanka z klasy uważała, że podczas miesiączki pękają jajniki. Nie jestem pewna, na ile to ignorancja, a na ile nieodpowiednia edukacja.

Lekcje wychowania do życia w rodzinie w większości przypadków prowadzone są przez katechetów. Zamiast uczyć o ogólnie pojętej higienie funkcjonowania seksualnego (tu mam na myśli również naukową wiedzę na temat antykoncepcji, której stosowanie jest efektem subiektywnej  i świadomej decyzji człowieka), stosują niejednokrotnie retorykę zakazów oraz protekcjonalne narzucanie jedynego słusznego sposobu realizowania indywidualnej seksualności. A jeśli nie są to katecheci, to prowadzący edukację seksualną nauczyciele kończą przypadkowe kursy i szkolenia, a nie tematyczne studia podyplomowe, często nie pracują na rzetelnych, naukowo opracowanych materiałach lub podręcznikach.

Z jednej strony seksualność jest tematem tabu, a z drugiej jesteśmy nią „atakowani”
z wielu kierunków (np. reklamy o "płonących konarach"), przez co ludziom trudno jest się odnaleźć i jednoznacznie określić w temacie seksualności na poziomie społecznym, jak również tym najbardziej osobistym, jakim jest indywidualna perspektywa swojej intymności.

Wiem jedno - seksualność w społeczeństwie jest mocno pomijana, co wyjątkowo utrudnia ideę rzeczowego, celowego i świadomego rozwoju seksualnego człowieka.

 

 

 

[1] Źródło: Internet